Spotkanie 8

Poruszyliśmy wiele zagadnień. Proponuję ci zatem zrobić podsumowanie i przypomnieć sobie najważniejsze elementy naszej wędrówki.  Czym jest modlitwa? Oto odpowiedź Teresy z Awili: modlitwa „nie jest to  nic innego, tylko poufne i przyjacielskie przestawanie sam na sam z Bogiem, o którym wiemy, że nas kocha”. Zauważyłeś jej przekonanie: „z Bogiem, o którym wiemy, że nas kocha”, z Bogiem którego miłości jesteśmy pewni. Ojciec Maria Eugeniusz mówi podobnie: [Cytat]  „Wszystkie nasze modlitwy mogą być podtrzymywane przez tę pewność, że niczego nam nie zabraknie, ponieważ Ojciec nas kocha, ponieważ Jezus nasz brat nas kocha, ponieważ Duch Święty, Miłość osobowa, jest w nas, żeby nas oświecać, by nam w każdej chwili towarzyszyć”.

Dobrze jest o tym pamiętać, kiedy spotykają nas przeciwności, a szczególnie kiedy nie dzieje się tak, jak przewidziałeś: prosiłeś o rzeczy super-ważne, a tymczasem modlitwa nie przyniosła efektu.

A więc to wszystko to jakiś żart ? Pomyśl zatem o Maryi, która widzi swojego Syna Jezusa umierającego na krzyżu. Widok jest absolutnie potworny, ale Bóg do tego dopuszcza, wydaje się być nieobecny… Odpowiedź przychodzi dwa dni później: w poranek Wielkanocny Chrystus zmartwychwstaje, śmierć została pokonana i świat jest zbawiony. Kiedy Bóg wydaje się nas rozczarowywać, dzieje się tak zawsze dla większego dobra. 

Zatem, żeby iść naprzód nie ma lepszego oparcia od tego, o którym mówi święta Teresa: Bóg, o którym wiemy, że nas kocha. Zauważyłeś także, że w centrum podanej przez nią definicji modlitwy znajdują się słowa mówiące o „ przyjacielskim przebywaniu z Bogiem”. W przyjaźni nie ma scenariusza napisanego z wyprzedzeniem; przyjaźń  polega na kreatywności, spontaniczności, wolności. W modlitwie, jak mówi ojciec Maria Eugeniusz, „jedynym istniejącym prawem jest wolne wyrażenie miłości dwóch osób, które się spotykają i dają się sobie nawzajem”. 

Dokładnie to samo znajdziesz w Psalmach, księdze znajdującej się w Starym Testamencie, która jest najbardziej genialnym podręcznikiem modlitwy. W Psalmach występują wszystkie formy i wszystkie możliwe rodzaje modlitwy: wychwalanie, błaganie, ofiarowanie siebie, dziękczynienie, modlitwa wstawiennicza, uwielbienie, okrzyki radości jak i płacz pełen niepokoju i bólu, a nawet szczebiot maleńkich dzieci: „Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza” (Ps 131).Tym właśnie jest modlitwa. Nie jest produktem wytworzonym w laboratorium i wysterylizowanym. Modlitwa jest prawdziwym krzykiem lub szeptem serca człowieka. „ Niech przepadnie dzień  mego urodzenia!”  (Hi 3,3), woła Hiob w swojej modlitwie. „Jestem służebnicą Pańską, niech mi się stanie według Twego słowa”, wypowiada ze swej strony Maryja. Obydwoje są prawdziwi w swojej modlitwie; obydwoje zwracają się do Boga żywego i są całkowicie zaangażowani w dialog z Nim.

Na modlitwie także dzieje się zawsze coś, nawet jeśli nic się nie dzieje. Lub raczej, zawsze coś się dzieje, nawet jeśli mam wrażenie, że nic się nie dzieje; krótko mówiąc, jeśli nic nie czuję – to dokładniej powiedziane! To nie dane nam czasem szczególne łaski są tu najważniejsze: pocieszenie, odwaga lub dobre pomysły. Najważniejszy bowiem jest ten niewidzialny przepływ życia Bożego do naszego wnętrza. Przypomnij sobie obraz winnego krzewu: jesteś w niego wszczepiony, w rezultacie jego ożywcze soki przepływają stopniowo do ciebie.

Uwaga, to nie od razu jest oczywiste, gdyż dzieje się w czasie. Dąb potrzebuje stu lat, żeby wyrosło z niego piękne drzewo. Małe dziecko, by stać się dorosłym, potrzebuje 20-25 lat. Podobnie jest z łaską: żeby cię przemienić, Boża Łaska – bo tak się nazywają te ożywcze soki, które przepływają z Niego do ciebie – potrzebuje czasu; z czasem przynosi owoce, gdyż nigdy nie działa na siłę. Szanuje też to, czym jesteśmy, nasze przyzwolenia jak i naszą letniość, a także nasze odmowy lub opieszałość. Oczywiście działa szybciej, kiedy zostawimy jej wolne pole. „Panie, zrób ze mną wszystko, co zechcesz! Masz moje tak! Cały się Tobie oddaję”. Rzeczywistość rzadko bywa równie piękna i prosta. Często bawimy się w odbijanego z Bogiem: tak, nie, daję się i się odbieram. Modlitwa pomaga nam wzrastać w naśladowaniu Chrystusa, by coraz lepiej i coraz częściej odpowiadać: tak.

Ostatecznie najpiękniejszym efektem modlitwy jest naśladowanie Chrystusa. Nie mam na myśli kopiowania, klonowania, czy też zwykłej zewnętrznej imitacji, ale upodobnienie do Niego jak w przypadku św. Pawła i św. Franciszka, Matki Teresy czy też Chiary Luce, tej młodej Włoszki zmarłej w 1990 roku. Tak wiele ich różni od siebie, a jednak wszyscy są do siebie wewnętrznie podobni. Kiedy się do nich zbliżasz, nie możesz pozostać obojętny. Emanuje z nich jakby jakiś  wonny zapach, coś przyciągającego. Nie przychodzi ci na myśl, by ich dokładne naśladować, a jednak czujesz, że znaleźli to, co najważniejsze i że ich droga powinna stać się twoją.

 A więc uświadamiasz  sobie, że wszystko powinno się zacząć od spotkania z Bogiem  i że reszta pójdzie w ślad za tym i wypłynie z twojej modlitwy. Życie Jezusa polega na byciu dla innych, najpierw dla swego Ojca, następnie dla ludzi. Ty również odkrywasz, że dalej już nie możesz wieść życia skoncentrowanego na sobie i na swoim ego: przecież można się w tym udusić! U boku Chrystusa uczysz się otwierać oczy na innych i dawać siebie. Przy Chrystusie odkrywasz także na nowo Kościół, zaczynasz go kochać i chcesz mu służyć. Nie są to odkrycia intelektualisty, ale nowe prawdy pochodzące z miłości. Jak mówi Teresa z Awili: „na modlitwie zachodzą najbardziej tajemne rzeczy pomiędzy Bogiem i duszą”, a także bardzo ważne.

Pozostawiam cię na koniec ze słowami Matki Teresy z Kalkuty: [Cytat] „Kochajcie się modlić. Często odczuwajcie potrzebę modlitwy i starajcie się o nią. Im częściej będziecie się modlić, tym lepiej to będziecie robić. Modlitwa poszerza serce do tego stopnia, że staje się ono zdolne przyjąć dar, którym jest sam Bóg. Proście i szukajcie: wasze serce stanie się zdolne, by Go przyjąć i zachować”.

Powodzenia!

logo

Zapraszamy
do skontaktowania się z nami 
e-mail: ndv.polska@gmail.com