Spotkanie 6

Proponuję ci teraz wrócić do słowa, do rzeczywistości, z którymi spotkaliśmy się już wielokrotnie: wiara. Dodajmy czasownik: wierzyć. Ale o czym tutaj mówimy? Słowa wiara i wierzyć są istotnie używane w języku codziennym. Wierzę, na przykład, że w przyszłą niedzielę będzie ładna pogoda. Co oznacza: nie jestem tego pewien, ale jest szansa, że tak będzie, więc wierzę w to.

Wiara może też pochodzić z autosugestii. Jest przerwa między połowami meczu. Trener zachęca do walki swoją drużynę, która przed chwilą dostała tęgie lanie: „Do boju chłopaki, wierzymy w was!” Dla jeszcze innych, wiara religijna  jest podobna do płynu znieczulającego. Kiedy problemy są zbyt ciężkie, pozostaje jeszcze szukanie pomocy w wierze; opium ludu, jak mawiał Marx. A więc o jaką wiarę tutaj chodzi? Można by też pomyśleć o jej „zawartości”, to znaczy o tym, w co wierzą chrześcijanie. Chcę ci jednak raczej zaproponować przyjrzenie się temu, co się dzieje, kiedy mówisz: „wierzę”.  Jakie działanie powoduje w nas wiara?

Przede wszystkim wiara jest czymś dość niesamowitym, jest nadprzyrodzoną mocą w całym znaczeniu tego słowa. Prawda jest taka, że nikt nie może dać wiary sobie samemu czy komuś innemu. Można komuś pomóc w jej otrzymaniu, ale nic ponadto. W rzeczywistości jedynie Bóg daje wiarę. Konwertyci otrzymali ją w jednej chwili; inni po przebyciu długiej drogi, czasem nawet wewnętrznych walk. Wiara jest także dana na chrzcie; wówczas wszyscy ją otrzymujemy. Można by ją wtedy przyrównać do mięśni noworodka: wygląda na bardzo słabą. Na szczęście jednak może wzrastać i rozwijać się prawie w nieskończoność. W tym celu wystarczy ją żywić i wzmacniać ćwicząc się w niej.

Do czego służy? Przez wiarę dotykamy Boga, odpowiada ojciec Maria Eugeniusz. Możemy z Nim nawiązać prawdziwy kontakt, nawet nie widząc Go. Spójrz na Ewangelię. Jest tam mowa o pewnej kobiecie cierpiącej od lat na upływ krwi; żaden lekarz nie mógł jej wyleczyć. Usłyszała o Jezusie. Przypomnij sobie schemat: jest to etap słuchania. Zaczęła się więc zastanawiać, mówiąc do siebie: „Jeśli tylko dotknę Jego płaszcza, odzyskam zdrowie”. Postanowiła przejść do czynu. Podeszła w tłumie od tyłu i dotknęła Jego płaszcza. Od razu, jak mówi św. Marek, miejsce krwotoku zagoiło się i poczuła, że jest uzdrowiona ze swej dolegliwości.

Jezus natychmiast odczuł, że moc wyszła od Niego. Zwrócił się do tłumu, pytając : „Kto dotknął Mojego płaszcza ?” Lecz uczniowie mówili do Niego: „Panie, chyba żartujesz, tłum napiera na Ciebie ze wszystkich stron, tu jest mnóstwo ludzi!” Nawiasem mówiąc, Jezus i Jego uczniowie nie mają na uwadze to samo. Uczniowie myślą o kontakcie fizycznym – i rzeczywiście tłum napiera na Jezusa. Jednak On ma coś zupełnie innego na myśli: ten bardzo szczególny kontakt  poprzez wiarę.

Jezus spojrzał wkoło, by zobaczyć tę, która to zrobiła. Kobieta, przelękniona i drżąca, wiedząc oczywiście czego doznała, wyznała Jezusowi całą prawdę. Ale On ją pochwalił: „Córko, twoja wiara cię uzdrowiła, idź w pokoju i bądź wolna od twojej dolegliwości!” Oto wiara w działaniu: ta kobieta uwierzyła, zrobiła akt wiary, co jest dowodem na to, że podjęła duże ryzyko. Faktycznie, w kontekście epoki i w świetle prawa, była uważana za  nieczystą z powodu upływu krwi. Wychodząc na zewnątrz, mogła także uczynić nieczystymi, jakby przez zarażenie, tych wszystkich, których dotykała. Przeżyłaby ciężkie chwile, gdyby to wyszło na jaw. Pomimo tego podjęła ryzyko, gdyż chciała zostać uleczona, a przede wszystkim była przekonana, że Jezus może to uczynić. Gdzie tutaj leży granica pomiędzy jej małym rozumowaniem i aktem wiary? Trudno powiedzieć. A jednak jedno od drugiego dzieli ogromny skok. To, czego doświadczyła ta kobieta 2000 lat temu, przydarza się dokładnie tak samo i nam, kiedy wierzymy Jezusowi. 

Ojciec Maria Eugeniusz używa pięknego obrazu: [Cytat]Podobnie jak nie można zanurzyć ręki w wodzie, by się nie zamoczyć, i jak nie można włożyć jej w ognisko, by się nie sparzyć, tak nie można nawiązać kontaktu z Bogiem przez wiarę, by nie zaczerpnąć z Jego nieskończonych bogactw”. I myśląc o tej mocy, która wyszła z Jezusa, ojciec Maria Eugeniusz dodaje: „Wszelki kontakt z Bogiem poprzez wiarę, ma ten sam skutek. Niezależnie od poszczególnych łask, o jakie można prosić i je otrzymać, kontakt ten czerpie w Bogu powiększenie życia nadprzyrodzonego i wzrost miłości”.

Przypomnijmy sobie w tym miejscu ewangeliczną przypowieść o winnicy. Jezus porównuje siebie do winnego krzewu, a nas do winnej latorośli, do małych gałązek. Wiara jest tym, co nas z Nim łączy. Kiedy jest ta żywa więź, płyną od Niego do nas życiodajne soki. Powoli zaczynamy żyć Jego własnym życiem. Teraz możemy lepiej zrozumieć słowa Jezusa: „Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie”. To nadaje modlitwie ogromne znaczenie: jest ona przelewaniem boskiego życia i miłości Jezusa w ciebie poprzez samą moc wiary.

To jest pewne. Zresztą jest to pierwszy przymiot wiary: jest pewna. Biblia obfituje w obrazy, które to wyrażają: ten, kto ufa Panu jest jak skała, w którą uderzają fale, albo jak forteca zbudowana na górskim szczycie, on się nie zachwieje, lecz trwa na wieki.

 Drugi przymiot wiary jest nierozłączny względem pierwszego: często jest przeżywana w ciemności. To jest trudniejsze do przyjęcia. Kiedy się modlisz, niczego nie widzisz, niczego nie słyszysz, zazwyczaj niczego nie czujesz, i tym lepiej. Nie dzieje się tak dlatego, że Bóg jest nieobecny, przeciwnie, On tu jest, ale Jego blask zbytnio cię oślepia. Warto o tym wiedzieć, by nie być zaskoczonym na modlitwie ani się nie zniechęcać. W rzeczywistości, nigdy nie należy mylić odczuwanych skutków z tym, co dzieje się rzeczywiście w tajemnicy modlitwy. Jak to niejednokrotnie powtarzają mistycy: modlić się, to spotkać Boga naprawdę, ale w ciemności wiary. Na dobrą sprawę: wyobraź sobie, że znajdujesz się w jakimś pomieszczeniu wraz z twoim najlepszym przyjacielem. Nagle gasną światła, robi się totalna ciemność. A jednak nie oddala to twojego przyjaciela od ciebie. Tak samo jest z Bogiem na modlitwie. Twój Ojciec jest tutaj w ukryciu.

logo

Zapraszamy
do skontaktowania się z nami 
e-mail: ndv.polska@gmail.com